sobota, 24 stycznia 2009

Pierwsze kroki i historia z pewnego szpitala

No i stało się to co wydawało się wcześniej nie możliwe zacząłem pisać tego bloga. Na dobrą sprawę jeszcze nie wiem po co. Jacyś "psychologowie" mówią ponoć że blog to zło wcielone, bo "dziecko chcąc przypodobać się społeczeństwu traci poczucie prawdziwych wartości społecznych"(czy jakoś tak). To nie jest jedyny komentarz jakiegoś tam pana z tytułem mgr. dr. czy prof. tym podobnych bardziej lub mniej mądrych sformułowań jest znacznie więcej a nie będę ich wymieniał dlatego bo było by to najzwyczajniej nudne a ponadto stracił bym sporo mojego czasu z którym i tak mam nie bardzo co zrobić. Wydaję się to absurdem ale w tym internetowym pamiętniku nic nie będzie nieuzasadnione i lada chwila wyjaśnię tę całą sytuację. Btw napisanie powyższego zdania to jak próba przebiegnięcia przez pięciopasmową autostradę niemiecką. Tam, wydaje ci się że nikt nie jedzie więc zaczynasz biec ale i tak na ostatnim (najszybszym) pasie przejeżdżający z prędkością 230km/h łysy koleś w bmw potrąca cię i giniesz na miejscu tak tu myślisz że napisałeś wszystko ok a za pewne znajdzie się ktoś mądrzejszy kto będzie starał się wypatrzeć jakieś niespójności w moim tekście. Odrazu mówie że takiego kogoś mam "w szeroko pojętej dupie"(Z. Kupatasa) i że będę starał się pisać w swoim stylu bez względu na zamieszczone pod tekstem komentarze. Na tym blogu będę starał się z dystansem opisywać moje własne doświadczenia i wyciągać z tego wg. mnie racjonalne wnioski. Mam również ogromną nadzieję że nikt mi nie wmówi iż chce się komuś przypodobać xD. To na początek tyle;)

Wracając do wzmianki o marnowaniu czasu z którym i tak nie mam nic do zrobienia. Chodzi tutaj o moją przepuklinę, której się w jakiś tam sposób nabawiłem ale nie jest to istotne. Zdiagnozował ją pewien Pan Doktor(bardzo sympatyczny facet i mowie teraz z ręką na sercu że nie ma tu żadnej ironii). Powiedział że ów schorzenie leczy się operacyjnie. Ok, koleś jest lekarzem na pewno lepiej się zna na tym niż ja więc trzeba to zrobić i nie można za bardzo zwlekać bo może rozwinąć się stan zapalny. W związku z tym postanowiłem skontaktować się ze szpitalem w celu uzgodnienia terminu zabiegu. Chciałem aby to było w ferie najlepiej na początku aby wykurować się i nie opuszczać szkoły bo po co robić zaległości. Dostałem najwcześniejszy termin 28 stycznia. W sumie mogło być lepiej bo to w końcu środek II tygodnia ale i tak nie jest źle, oczywiście można dzwonić i próbować wskoczyć na termin wcześniejszy. No i kto by pomyślał dostałem termin 15. Super. Tylko że 14 są 2 biby;/. No cóż zdrowie ważniejsze więc na bibach mnie nie będzie i siedzę w domu, takie życie nie róbmy tragedii i wcale nie miałem zamiaru takowej robić. Pojechałem więc 14 do szpitala sądząc iż 15 będzie po wszystkim a od następnego tygodnia rozpocznę normalne życie jednak się przeliczyłem, ponieważ niestety siedział tam inny pan doktor. Wszedłem więc do gabinetu i zaczął się wywiad czy się dobrze czuję itd. potem doszło pytanie czy ostatnimi czasy miałem jakąkolwiek infekcje nawet katar czy gardło. Ja cały czas miałem mały katar ale na dobrą sprawę nie można było tego katarem nazwać. no ale powiedziałem żeby mnie dopuścił, że miałem ów katar 3-4 dni temu. A on ze od infekcji musi 10 dni upłynąć i żeby się zapisać na następny termin bo on do operacji nie dopuści. Myślę ku.wa poje.ało go przecież taki katar mam codziennie i nic mi sie nie dzieje. A on ze istnieje jakieś tam niebezpieczeństwo, poza tym mogą wystąpić skutki uboczne po narkozie itd. I żebym się kurował do 28. "On nie dopuści bo lekarze biorą odpowiedzialność". Ja nie miałem nic do gadania po prostu musiałem się najzwyczajniej zwinąć. W związku z tym że zależy mi na tym żeby zabieg się odbył staram się nie rozchorować. Wychodząc na miasto ciepło się ubierałem ale i tak w środę poczułem się gorzej zaczęło mnie bolec gardło k.rwa 8 dni do tej operacji. Postanowiłem więc że siedzę w domu grzeje się pod kołdrą i odbędzie się ten zabieg choćby nie wiem co. Niestety mamy taką pogodę że pół warszawy "łamię" a ja jakoś nie mogę do końca wyzdrowieć naczy czuje się ok ale cały czas męczy mnie jakieś gówno( sensie katar gardło) człowieka może trafić szlag. Na szczęście teraz jest ok ale to już tylko 6 dni do zabiegu. I niech jakiś doktorek sobie nie pomyśli że powiem mu prawdę nie ma bata. Już po 3 dniach siedzenia w domu na dupie i nic nie robienia człowiek dostaje kurwicy więc kolejne 6 w perspektywie czasu to nie najlepsza opcja. No ale jakoś trzeba to przeżyć i jestem w stanie to zrobić ponieważ uważam się za osobę która potrafi realizować własne cele. Reasumując, żeby to zrealizować musisz siedzieć przed operacja 3 tyg w domu jeśli jesteś chory a jeśli zdrowy 2tyg. O zapomniałem powiedzieć, że nasz kochany doktorek wspomniał jeszcze że jakakolwiek zmiana podskórna też dyskwalifikuje operacje. Czyli nie dość że masz być w 100% fizycznie zdrowy to jeszcze nie możesz mieć pryszczy no bo przecież pryszcz (nawet na dupie) też może bardzo skomplikować operacje(tak twierdzi ten kolo). Teraz też jestem naprawdę bardzo poważny. Wiec kolejne zadanie brzmi nie miej pryszczy. Używając leków mam jakoś 75% szans że nie wyskoczy pryszcz. Więc nie dość że masz być zdrowy musisz liczyć na farta że ci nie wyskoczy pryszcz, bo możliwy jest jakiś tam skutek uboczny. Ja natomiast się już jednego nabawiłem. Ten skutek to kurwica w niewielkim stopniu zaawansowania, lecz z czasem stopień ten rośnie, a niestety czas pędzi nie ubłaganie więc co z tego wynika? Chyba każdy się domyśli. Fajnie no nie?xD. Teraz wracam do kwestii odpowiedzialności. No tak, jest pewne prawdopodobieństwo że się nie uda, ale to jest życie i wiele rzeczy się nie udaje i po prostu tak jest. A zbyt "duże dmuchanie na zimne" zawsze przynosi odwrotny efekt do zamierzonego. Żeby uzasadnić to co powiedziałem dam przykład sytuacji. Załóżmy że unikamy zabiegu bo katar gardlo a my dmuchamy na zimne. I nagle ni z gruchy ni z pietruchy zrobił mi się stan zapalny owej przepukliny i trzeba operować no bo może się to skończyć bardzo źle dla mojego zdrowia, ale jednocześnie mam zapaleni płuc. Co wtedy doktorki? Operujemy bo będzie z nim źle! Ale jak zapalenie płuc spowoduje jakieś powikłania, to już lekarze nie biorą odpowiedzialności no bo przecież stan był kiepski i trzeba było operowac bo skutki "nieoperacji" będą dużo gorsze niż skutki uboczne. Ja natomiast jestem przekonany że opisane skutki uboczne będą zdecydowanie większe niż skutki uboczne po jakis tam katarze ktory zapewne nic by nie spowodował, a nawet jeśli tak, to prawdopodobieństwo jest tak duże jak możliwość wystąpienia opisanej powyżej sytuacji, A KURWICA POZOSTANIE A JEJ NIESTETY TAK ŁATWO WYLECZYĆ SIĘ NIE DA! Na koniec warto dodać że lekarz za nic nie weźmie odpowiedzialności. I tutaj zostawiam moment na refleksję. Na dzisiaj to tyle. I tak bardzo dużo. Dziękuję za uwagę jeśli ktoś zechciał to przeczytać.

5 komentarzy:

  1. :|
    no, Kokosz, to chyba oczywiste że w NFZcie nie załatwisz nic..
    poza Tobą na taką operację czekają seti osób, a doby nie wydłużysz, niestety.
    więc doktorki wywalają wszystkich z którymi źle i jej.
    jedyne co mogę powiedzieć, too powodzenia, meen

    OdpowiedzUsuń
  2. Karol, hmm... po pierwsze interpunkcja. Zrozumienie Twojego tekstu to w dużym stopniu zgadywanka. Po drugie z lekarzami tak po prostu jest. Do momentu, kiedy nie ma żadnych powikłań objawowych w Twojej przepuklinie, a ze strony kataru może dojść do jakichkolwiek niebezpiecznych skutków ubocznych, lekarze będą chcieli uniknąć podobnych sytuacji. Siedź w domu, pij herbatkę z cytrynką, nie wściekaj się na wszystko to będzie ok;]

    OdpowiedzUsuń
  3. KokoSz opisuj swoje życie i nie peniaj, że jakaś gościówa (z całym szacunkiem) czepia się o przecinki ! Powodzenia :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Katarzyna, zapomniałaś przecinka po "po drugie".
    Kokosz, zbierasz na operację w prywatnej klinice?

    OdpowiedzUsuń
  5. szeptem do Kacperera
    Kokosz to prawie jak żyt, każdy grosz by liczył, nie ma szans na prywata..
    poaństwiak jak sie paczyyy
    poza tym
    skończył szeptemać
    nie po to bulisz ZUS żebyś jeszcze bulał lekażsona, meen

    OdpowiedzUsuń